Chłopiec i rozgwiazdy
Pewien człowiek o zachodzie słońca wybrał się jak zwykle na spacer opustoszałym brzegiem morza. Idąc tak w zamyśleniu, spostrzegł nagle w oddali sylwetkę małego chłopca. Chłopiec bezustannie schylał się, podnosił coś i wrzucał to do wody.
Gdy nasz przyjaciel zbliżył się jeszcze bardziej, dostrzegł, że chłopiec zbiera rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę. Wielce zaintrygowany podszedł do chłopca i powiedział:
Przechodziłem właśnie tędy i zastanawiałem się, co robisz?
Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody, odpowiedział chłopiec. Widzi pan, mamy odpływ i wszystkie je wyniosło na brzeg. Jeśli nie wrócę do morza, umrą…
- Rozumiem… – odparł nasz przyjaciel. – Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące i w żaden sposób nie uda ci się uratować wszystkich… Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę, że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, chłopcze, że to, co robisz, nie ma większego znaczenia?
Chłopiec uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł:
DLA TEJ JEDNEJ ROZGWIAZDY MA ZNACZENIE !!!
Brak komentarzy: