Video Of Day

Świat


- Po cóż w świecie być, w nim tyle jest zawiłości i ludzie różni, źli lub próżni, nieszczęśników tyle – zwierzył się uczeń mistrzyni, która przechodziła niedaleko klasztoru.
- Tak, takie jest życie – rzekła, lecz jeśli uciekasz od ludzi, uciekasz od siebie.
- Nie jest tak, kocham ludzi, szanuję, lecz tutaj mogę przebywać z Bogiem, tutaj poszukuję siebie, tutaj trwam w modlitwie.
- Złudzenie życia – odrzekła mistrzyni życia – dotykając ludzi dotykasz siebie, modlisz się kiedy żyjesz z nimi, bo każdy z nich jest Tobą i to najgłębsza jest więź z Bogiem.
Nie zrozumiał uczeń słów kobiety, która głębokie miała zrozumienie życia.
Widziała to, więc dodała:
- Serce jedno jest i ciało jedno, w nim każdy z ludzi, gdy uciekasz w samotność oddzielasz się od tego kim jesteś, od innej części siebie samego. Nie znajdziesz nigdy pełni, będąc w samotności i egzaltacji, która złudzeniem jest życia.
Zamyślił się uczeń:
- Czy ty odnalazłaś szczęście, czy poznałaś Boga?
- Tak, każdego dnia, gdy patrzę w oczy spotkanego człowieka widzę Boga, a to daje mi szczęście. Gdy widzę wzrastającą trawę – dotykam Boga, gdy słyszę śpiew ptaków – dotykam Boga, czyż mogłabym być nieszczęśliwa?
- A ludzie, bieda, choroby, problemy, okrucieństwo, wojny – czy to daje ci również szczęście?
- Tak, to zawsze jest spotkanie z Bogiem, nie ważne w jakiej formie wyraża się, czego jeszcze chcę się nauczyć, co poznać, jak zaznaczyć swoje istnienie w tym niezwykłym świecie, ja zawsze widzę w każdym Boga. A kiedy patrzę w oczy człowieka i Bóg z jego wnętrza dotyka mnie, łączę się z sobą, która zawieram się w Bogu. Nie ma większego szczęścia na Ziemi.

Zamyślił się uczeń i podjął decyzję. Był już wiele lat w klasztorze, wiele czasu poświęcił na modlitwy, lecz nie spotkał nigdy swej radości, która tak pięknie emanowała z tej kobiety, nie mógł nigdy powiedzieć, że spotkał Boga, a tak bardzo tego pragnął.
- Czy mogę zostać twoim uczniem – zapytał pełen ufności, że droga, którą wybiera jest właściwa.
I poszli.
Minęło kilka lat. Uczeń zmężniał, „wyprzystojniał”, jakaś szlachetność biła z jego oblicza.
I cisza była w nim, a każdy kto go spotykał uśmiechał się, bo ciepło z niego szło i radość istnienia. 
A gdy odzywał się do drugiego mówił:
- Boże, dziękuję za tę wspaniałą chwilę, w której mogę poznać ciebie i siebie, o, jakim darem mnie dziś obdarowałeś, jaką nowiną. Boskość mi niesiesz, a ja nie umiem nawet wyrazić ogromu wdzięczność za ten dobrobyt.
Ludzie odczuwali miłość, którą był i trudu już nie widział miłość tylko i światłość.
A mistrzyni, no cóż, spotykała wciąż uczniów, którym opowiadała czym życie jest prawdziwe. Minęło trochę lat, a ich kraj stał się szczęśliwym światem miłujących się ludzi.

Źródło: http://www.epokaserca.pl/joomla/index.php/channeling/472-przypowiesci-ducha

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.