Zamiatacz ulic.
"Kiedy zamiatacz ulic sprzątał
co tydzień przed jej domem, kobieta wychodziła do niego, dawała mu
szklankę lemoniady i kawałeczek ciasta. Był miłym, starszym człowiekiem,
dziękował uprzejmie i znów powracał do swojej pracy.
Pewnego wieczoru zadzwonił dzwonek. W ręku trzymał bukiecik kwiatów i pudełeczko czekoladek. Wydawał się być trochę stremowany, gdy mówił do kobiety:
- Proszę to przyjąć, droga pani, w podzięce za pani życzliwość.
- Ależ to całkiem niepotrzebne – powiedziała kobieta trochę zażenowana. – Szklanka lemoniady to przecież drobiazg.
- Możliwe, że to niewiele, ale o wiele więcej, niż zrobili inni."
Norbert Lechleitner
Pewnego wieczoru zadzwonił dzwonek. W ręku trzymał bukiecik kwiatów i pudełeczko czekoladek. Wydawał się być trochę stremowany, gdy mówił do kobiety:
- Proszę to przyjąć, droga pani, w podzięce za pani życzliwość.
- Ależ to całkiem niepotrzebne – powiedziała kobieta trochę zażenowana. – Szklanka lemoniady to przecież drobiazg.
- Możliwe, że to niewiele, ale o wiele więcej, niż zrobili inni."
Norbert Lechleitner
Brak komentarzy: