Video Of Day

Lekcja wolności

"W pewnym sklepie zoologicznym stały obok siebie trzy klatki. W jednej siedział kanarek i całymi dniami wyśpiewywał dźwięczne piosenki o wolnej przestrzeni i beztroskim lataniu. Co prawda, kanarek nie wiedział, co to jest latanie i nigdy nie był w wolnej przestrzeni, ale po prostu nie znał innych piosenek.
W drugiej klatce siedział stary szczur, który trafił tu z niewiadomych powodów. Szczur nie umiał śpiewać, ale doskonale wiedział, co to jest wolność i co noc podgryzał róg klatki, mając nadzieję na wydostanie się z niej.
Między szczurem a kanarkiem mieszkała szynszyla. Spała sobie na trocinach, biegała w kołowrotku, żeby zachować figurę, gryzła pestki, z powodu których jej figura nieustannie się psuła – jednym słowem, prowadziła zwykłe szynszylowe życie, ponieważ nie umiała robić nic innego.
Pewnego razu, gdy kanarek odśpiewał pewną nader wzruszającą pieśń o utraconej wolności, szynszyla spytała go:
- A co to jest wolność?
- Ciężko to wytłumaczyć, - uchylił się od odpowiedzi kanarek. – Słowami się tego nie przekaże, to się czuje. Mogę o tym zaśpiewać.
Kanarek śpiewał i śpiewał. Jego pieśni rozpalały serca, ale nie dały szynszyli żadnego wyobrażenia o tym, co to jest wolność.
- Lepiej byś mnie spytała, - powiedział szczur. – Ja wiem co to jest wolność.
- Ojej! – ucieszyła się szynszyla. – Powiedz, co to jest?
- A to! – szczur przecisnął się przez wygryzioną dziurę w prętach klatki i znalazł się na zewnątrz. – Teraz jestem wolny, żadne kraty mnie nie trzymają. Mogę iść dokąd zechcę i robić, co mi się podoba.
- Ale to fajne! – ucieszyła się szynszyla.
- Owszem, - przytaknął szczur. – Należy, rzez jasna, pamiętać o pułapkach na myszy, które stoją zamaskowane, o trutce na szczury i o miotle sprzątaczki. Ale to są drobiazgi w porównaniu z wolnością! Mam tu karmę dla psów, konopie dla ptaków, dużo miękkich trocin…
- To znaczy, że wolność to sklep zoologiczny? – spytała zamyślona szynszyla.
- Ależ nie! – roześmiał się szczur. – Sklep to tylko jedno z pomieszczeń w wielkim domu. To też swego rodzaju kamienna klatka. Można z niej wyjść na teren budynku. Tam dopiero jest wypas! Kosze na śmieci, szafki z jedzeniem, przewody elektryczne. I masa miejsca na gniazdo. Co prawda, w domu też pełno jest pułapek na myszy, a w dodatku trzeba się chować za każdym razem, gdy przychodzi terier z piątego piętra.
- Tak więc wolność – to dom?
- Nie! Dom to tylko duże pudełko w całej dzielnicy. Na zewnątrz domu – tam to dopiero jest życie! Śmietniki, kanalizacja, żarcie czasem leży po prostu na chodniku… Co prawda, można tu się natknąć na kota albo wpaść pod samochód, albo ktoś może cię po prostu zdzielić kamieniem… Im więcej wolności, tym więcej komplikacji.
- A ulica?
- Jest częścią miasta. Miasto jest ogromne, a w nim tak wiele atrakcji.
- Ale też wiele zagrożeń?
- Oczywiście. W naturze wszystko się równoważy. Im większa jest klatka, tym więcej swobody, ale również ograniczeń. Jeśli chcesz, to też cię wypuszczę. Pójdziesz sobie i sama zobaczysz jaka jest wolność.
- Nie, dziękuję, - powiedziała szynszyla i na wszelki wypadek zabarykadowała drzwi klatki od swojej strony poidełkiem. – Mam wrażenie, że w zupełności mi wystarczy ten poziom wolności, który już mam".
Piotr Bormor. Tłumaczenie I.Z.

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.