Video Of Day

Trzy rodzaje koni

Pewien hodowca miał stado koni. Stado pasło się na rozległych terenach wokół ranczo, a na noc przybiegało do stajni. Konie dobrze znały drogę do domu i z chęcią wracały tam, gdzie o nie dbano. Pewnego razu, gdy pasły się daleko od domu, rozpętała się burza, która odcięła konie od drogi na ranczo. Konie biegły cały dzień i całą noc, żeby wyjść cało z tego huraganu. Nad ranem, gdy wiatr ustał i wyszło słońce, konie zorientowały się, że zabłądziły i znajdują się na pustyni. Wokół nie było ani wody, ani trawy – tylko palące słońce i suchy wiatr.
Konie najpierw się zdziwiły, nigdy bowiem nie znalazły się jeszcze w takiej sytuacji i nie bardzo wiedziały, co robić. Niektóre wpadły w popłoch, inne – złościły się na pozostałych. Ale nikt nie podejmował żadnej decyzji, bo dookoła, jak okiem sięgnąć, była pustynia i żaden z koni nie wiedział którędy do domu.
Wówczas kilka najmądrzejszych koni postanowiło zrobić coś dziwnego, ale jedynie słusznego w tej sytuacji – po prostu biec naprzód, dopóki mają jeszcze siłę.
- Ale dokąd biec? – pytały inne konie.
- Jeśli nie wiadomo dokąd, to nie jest ważne w jakim kierunku będziemy biec, - odparły w najprostszy z możliwych sposobów najmądrzejsze konie. – Przynajmniej będzie szansa na wydobycie się z pustyni, a jeśli tu zostaniemy, to nasz koniec jest przesądzony.
I tak kilku śmiałków, nie czekając na resztę, pognało przed siebie.
W każdym stadzie są konie, które nigdy nie idą pierwsze. Przekonane, że zamiary najbardziej stanowczych koni są poważne, konie mniej stanowcze pobiegły za tymi pierwszymi co sił w nogach, póki jeszcze widziały oddalających się towarzyszy.
W każdym stadzie są również konie sceptyczne, które zawsze uważają, że biegnący jako pierwsi – mylą się. Że zginą, przepadną, trafią na przeszkodę, że stanie im się coś złego. Jednak, gdy również te drugie konie zniknęły im z oczu, zrozumiały, że żaden z koni już nie wróci. Wówczas także konie sceptyczne zerwały się do galopu, póki jeszcze dostrzegały kłęby kurzu na horyzoncie.
Najważniejsze dla koni było wydostanie się z pustyni, dopóki jeszcze nie opadły z sił. Pędziły więc bez przerwy. Czasem trafiały na małe skrawki prawie suchej trawy i skąpe kałuże wody. Te pierwsze – najmądrzejsze konie – zjadały najlepszą trawę i wypijały wodę, a następnie biegły dalej. Konie, które dobiegały jako drugie – zjadały suche resztki trawy i piły mętną wodę z dna kałuż, a potem biegły, dopóki widziały świeże ślady pierwszych koni. Trzecie konie – sceptyczne – musiały się zadowolić korzonkami i rozgrzebywać muł kopytami, by wydobyć choć trochę wody z gruntu.
Wreszcie szczęście uśmiechnęło się do pierwszych koni – pustynia się skończyła, zaczęły się soczyste łąki, błękitne rzeki i ogromne drzewa, dające ożywczy cień. Konie postanowiły tu odpocząć i nabrać sił. Pod koniec dnia dołączyły do nich drugie konie. Podziękowały pierwszym za ratunek i obiecały, że nie będą już wątpić w ich decyzje. Dzień później dotarło kilka koni z grupy sceptyków. Na pytanie, gdzie są pozostałe konie, sceptycy odpowiedzieli:
- W nocy kurz na horyzoncie jest bardzo słabo widoczny, a one zbyt długo zastanawiały się, w którym miejscu widziały go po raz ostatni.

© Po Pierwsze Ludzie

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.