Bajka o Księżycu
Noc. Na ulicy stoi człowiek. Podchodzi do niego drugi człowiek.
- Dlaczego pan się uśmiecha? – pyta ten drugi.
- Podziwiam Księżyc.
- Co pan podziwia???
- Księżyc, - człowiek wskazuje Księżyc palcem, ale drugi człowiek nawet nie podnosi głowy.
- Jaki Księżyc? – pyta.
- No ten, nad panem – dziwi się pierwszy człowiek, - przed pana oczami, żółty taki.
- Żółty??? O mój Boże! Trzeba o tym komuś powiedzieć!
Mija pół godziny i wokół człowieka zbiera się tłum.
- Mistrzu, opowiedz nam o Księżycu, - nieśmiało prosi przedstawiciel tłumu.
- Na cholerę mam opowiadać? – denerwuje się człowiek. – Spójrzcie w górę i sami zobaczycie.
Przedstawiciel tłumu, nie odrywając oczu od człowieka, w zachwycie pisze w notesie: „Wystarczy tylko unieść głowę, a ujrzysz Księżyc, żółty krąg na tle czarnego nieba…”
- Co tam piszesz? – pyta poirytowany człowiek.
- Zapisuję słowa Mistrza! Musimy przecież zostawić jakiś ślad tej mądrości dla potomnych, a jeśli ja tego nie zrobię, to kto?
- Jaki ślad?!!! PO PROSTU PODNIEŚ GŁOWĘ!!!
„Podnieść głowę – to takie proste…” – znów notuje objawiony świeżo upieczony ewangelista, ale człowiek szturcha go w podbródek i przed oczami ucznia przelatuje żółta plama.
- Co to było, Mistrzu???
- Księżyc.
- Widziałem Księżyc!!! Widziałem Księżyc!!! Księżyc!!!
- On widział Księżyc!!! – krzyczy tłum i tańczy wokół trzymającego się za podbródek księzycowidza.
Człowiek tymczasem macha ręką na całe to zamieszanie i odchodzi, podziwiając pełnię. Mija dwa tysiące lat, ktoś czyta księżycową księgę mądrości i myśli wzdychając: „Tamte czasy już nie wrócą... Wtedy Mistrz był zawsze w pobliżu i mógł cię szturchnąć w odpowiednim momencie. Co prawda, są tacy, którzy twierdzą, że jedna księga wystarczy i że widzą Księżyc na własne oczy co noc, ale nikomu nie można wierzyć w naszych czasach. Pewnie to jakieś bajki, tyle wam powiem…”
© Po Pierwsze Ludzie
- Dlaczego pan się uśmiecha? – pyta ten drugi.
- Podziwiam Księżyc.
- Co pan podziwia???
- Księżyc, - człowiek wskazuje Księżyc palcem, ale drugi człowiek nawet nie podnosi głowy.
- Jaki Księżyc? – pyta.
- No ten, nad panem – dziwi się pierwszy człowiek, - przed pana oczami, żółty taki.
- Żółty??? O mój Boże! Trzeba o tym komuś powiedzieć!
Mija pół godziny i wokół człowieka zbiera się tłum.
- Mistrzu, opowiedz nam o Księżycu, - nieśmiało prosi przedstawiciel tłumu.
- Na cholerę mam opowiadać? – denerwuje się człowiek. – Spójrzcie w górę i sami zobaczycie.
Przedstawiciel tłumu, nie odrywając oczu od człowieka, w zachwycie pisze w notesie: „Wystarczy tylko unieść głowę, a ujrzysz Księżyc, żółty krąg na tle czarnego nieba…”
- Co tam piszesz? – pyta poirytowany człowiek.
- Zapisuję słowa Mistrza! Musimy przecież zostawić jakiś ślad tej mądrości dla potomnych, a jeśli ja tego nie zrobię, to kto?
- Jaki ślad?!!! PO PROSTU PODNIEŚ GŁOWĘ!!!
„Podnieść głowę – to takie proste…” – znów notuje objawiony świeżo upieczony ewangelista, ale człowiek szturcha go w podbródek i przed oczami ucznia przelatuje żółta plama.
- Co to było, Mistrzu???
- Księżyc.
- Widziałem Księżyc!!! Widziałem Księżyc!!! Księżyc!!!
- On widział Księżyc!!! – krzyczy tłum i tańczy wokół trzymającego się za podbródek księzycowidza.
Człowiek tymczasem macha ręką na całe to zamieszanie i odchodzi, podziwiając pełnię. Mija dwa tysiące lat, ktoś czyta księżycową księgę mądrości i myśli wzdychając: „Tamte czasy już nie wrócą... Wtedy Mistrz był zawsze w pobliżu i mógł cię szturchnąć w odpowiednim momencie. Co prawda, są tacy, którzy twierdzą, że jedna księga wystarczy i że widzą Księżyc na własne oczy co noc, ale nikomu nie można wierzyć w naszych czasach. Pewnie to jakieś bajki, tyle wam powiem…”
© Po Pierwsze Ludzie
Brak komentarzy: