Anioł stróż
"Wczoraj było mi bardzo wstyd, bo obraziłem swojego Anioła Stróża…
Zresztą, wciąż mi wstyd.
A było tak: jadę sobie po pracy do domu, płyn w spryskiwaczu mi się skończył, nastrój mam jakiś taki podły. Myślę sobie, że na szczęście jeszcze 4 światła i jestem w domu.
Dodałem gazu. Dojeżdżam do skrzyżowania, mam zielone. Najbardziej zielone na świecie. Nagle, kątem oka widzę, jak beemka z prawej powoli jedzie na przecięcie ze mną.
Wciskam klakson, beemka zwalnia…
- Co za idiota, - klnę pod nosem. – Świateł nie widzi???
Jestem tuż przed skrzyżowaniem i… beemka rusza z miejsca!!! Nie mam już czasu na trąbienie. Hamuję z całych sił, ale już wiem, że się nie zatrzymam. Żeby chociaż, palant jeden, sam nie hamował tylko jechał. Próbuję ominąć jego tył. Nagle beemka zatrzymuje się na moim pasie. Po prostu… Rzuca mnie w poprzek, jadę lewym bokiem w kierunku tego idioty i jakimś cudem zatrzymuję się na grubość lakieru od jego boku.
Łapię oddech, otwieram szybę i bardzo wyraźnie informuję kierowcę beemki o jego pochodzeniu i przez pięć do dziesięciu kolejnych sekund mówię, co myślę na temat możliwości zdobycia prawa jazdy przez takich, jak on…
Kierowca beemki uśmiecha się do mnie i rozkłada ręce przepraszająco.
Spluwam, cofam i chcę go wyminąć… Za kolejne pół minuty, porzuciwszy swój samochód na środku skrzyżowania, rzucam się do chłopaka z beemki, ściskam mu rękę, klepię go po ramieniu i przepraszam za każde paskudne słowo, jakie wypowiedziałem pod jego adresem…
Chłopak tylko się uśmiecha w odpowiedzi. Mam ogromną nadzieję, że mi wybaczył albo chociaż mnie zrozumiał.
Ponieważ kiedy zacząłem go wymijać, to zobaczyłem, że o prawy bok beemki opiera się dziecięcy wózek… A od strony chodnika biegną ludzie i kuśtyka starsza kobieta. To właśnie ta kobieta – babcia – podchodząc do przejścia dla pieszych potknęła się i przewróciła, puszczając wózek z dzieckiem, który wtoczył się na skrzyżowanie.
Chłopak w beemce zrozumiał, że prawdopodobnie wjedzie mu w bok pędzący na zielone samochód, ale nie stchórzył, wyjechał na przecięcie i ”złapał” swoim autem wózek, który zatrzymał się na prawym boku beemki.
Gdyby tego nie zrobił, to ja zmiótłbym ten wózek…
Tak bardzo mi wstyd.
Wybacz, Aniele Stróżu w beemce. Dziękuję ci…"
Źródło: https://www.facebook.com/Po.Pierwsze.Ludzie
Zresztą, wciąż mi wstyd.
A było tak: jadę sobie po pracy do domu, płyn w spryskiwaczu mi się skończył, nastrój mam jakiś taki podły. Myślę sobie, że na szczęście jeszcze 4 światła i jestem w domu.
Dodałem gazu. Dojeżdżam do skrzyżowania, mam zielone. Najbardziej zielone na świecie. Nagle, kątem oka widzę, jak beemka z prawej powoli jedzie na przecięcie ze mną.
Wciskam klakson, beemka zwalnia…
- Co za idiota, - klnę pod nosem. – Świateł nie widzi???
Jestem tuż przed skrzyżowaniem i… beemka rusza z miejsca!!! Nie mam już czasu na trąbienie. Hamuję z całych sił, ale już wiem, że się nie zatrzymam. Żeby chociaż, palant jeden, sam nie hamował tylko jechał. Próbuję ominąć jego tył. Nagle beemka zatrzymuje się na moim pasie. Po prostu… Rzuca mnie w poprzek, jadę lewym bokiem w kierunku tego idioty i jakimś cudem zatrzymuję się na grubość lakieru od jego boku.
Łapię oddech, otwieram szybę i bardzo wyraźnie informuję kierowcę beemki o jego pochodzeniu i przez pięć do dziesięciu kolejnych sekund mówię, co myślę na temat możliwości zdobycia prawa jazdy przez takich, jak on…
Kierowca beemki uśmiecha się do mnie i rozkłada ręce przepraszająco.
Spluwam, cofam i chcę go wyminąć… Za kolejne pół minuty, porzuciwszy swój samochód na środku skrzyżowania, rzucam się do chłopaka z beemki, ściskam mu rękę, klepię go po ramieniu i przepraszam za każde paskudne słowo, jakie wypowiedziałem pod jego adresem…
Chłopak tylko się uśmiecha w odpowiedzi. Mam ogromną nadzieję, że mi wybaczył albo chociaż mnie zrozumiał.
Ponieważ kiedy zacząłem go wymijać, to zobaczyłem, że o prawy bok beemki opiera się dziecięcy wózek… A od strony chodnika biegną ludzie i kuśtyka starsza kobieta. To właśnie ta kobieta – babcia – podchodząc do przejścia dla pieszych potknęła się i przewróciła, puszczając wózek z dzieckiem, który wtoczył się na skrzyżowanie.
Chłopak w beemce zrozumiał, że prawdopodobnie wjedzie mu w bok pędzący na zielone samochód, ale nie stchórzył, wyjechał na przecięcie i ”złapał” swoim autem wózek, który zatrzymał się na prawym boku beemki.
Gdyby tego nie zrobił, to ja zmiótłbym ten wózek…
Tak bardzo mi wstyd.
Wybacz, Aniele Stróżu w beemce. Dziękuję ci…"
Źródło: https://www.facebook.com/Po.Pierwsze.Ludzie
Brak komentarzy: