DYSOCJACJA
Dysocjacja jest pułapką dla tych, którzy usiłują pozbyć się przywiązań,
choć ciągle
pozostają w uśpieniu. Przypomina mi się tutaj pewien przypadek z czasów,
kiedy zgłębiałem
temat nieprzywiązywania się w "Szkole Filozofii". Jedna ze studentek
straciła ojca. Gdy składałem jej kondolencje, odwróciła się na pięcie i
odeszła ze słowami:
"To nie zrobiło na
mnie żadnego wrażenia. Nie przywiązuję się do nikogo".
Będąc człowiekiem wrażliwym,
wyczułem, że stłumiła ona tylko swe uczucia. Wyłączyła się całkowicie z doświadczenia
śmierci swego ojca, nie pozwalając sobie odczuwać swych emocji. Nieprzywiązywanie się
nie oznacza zapominania o sytuacji i pogrzebania swych uczuć.
Nieprzywiązywanie się to przeżycie sytuacji, czyli całkowita jej świadomość, lecz ze spokojem umysłu.
Dysocjacja natomiast jest wycofywaniem się z doświadczenia w celu poradzenia sobie z
nim. Polega na odcięciu się od swoich myśli i uczuć przez udawanie, że one nie istnieją.
Samoobserwacja jest pełnym zaangażowaniem się w swe doświadczenie, bez
emocjonalnego przywiązania się do niego. Czy widzicie tę olbrzymią
różnicę? Jeżeli usiłujemy nie być
przywiązani do doświadczenia przez wycofywanie uwagi, w ogóle nie
jesteśmy obecni w tym
doświadczeniu. Ludzie często mylą samoświadomość i nieprzywiązywanie się
z
analizowaniem i tłumieniem uczuć. Kryje się za tym chwalebna, skądinąd, intencja uzyskania
większej świadomości. Jednak efekt zwykle bywa przeciwny.
Skąd wiemy, czy mamy do czynienia z nieprzywiązaniem czy z dysocjacją? Gdy nie
jesteśmy przywiązani, kwestia ta nawet się nie pojawia. Jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni ze
swej sytuacji.
Dysocjacja natomiast polega na tłumieniu uczuć, a
więc zwykle towarzyszy jej napięcie, brak energii, zmęczenie lub jakiś
rodzaj depresji. Dysocjacja objawia się jako pewna
forma obojętności; nieprzywiązanie natomiast wiąże się z radosnym
udziałem w
doświadczaniu chwili obecnej.
Wewnętrzne Przebudzenie, Colin Sisson
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz